Najpierw Wietnam, potem Cash & Carry cz.3

Najpierw Wietnam, potem Cash & Carry cz.3

Teoria do szuflady

Formy współpracy między dawcami a biorcami licencji na rynku FMCG charakteryzuje duża różnorodność. Operatorzy systemów sieciowych przez wszystkie przypadki odmieniają sformułowania takie jak franczyza lekka, twarda, mieszana i nowoczesna. W istocie nie ma dwóch sieci o identycznym poziomie powiązania i współzależności partnerów. Jak to jest w Odido? Poprzednik Sylweriusza Fa-rugi, Uwe Hoelzler, terminu franczyza używał niechętnie.

– To, co robimy, to czyste wspieranie marki (…). Główna różnica polega na tym, że utrzymujemy pełną niezależność naszych przedsiębiorców – mówił w wywiadzie dla portalu dlaHandlu.pl.

Obecny szef Makro o franczyzie mówić się nie boi, choć nie należy do zwolenników szufladkowania rodzajów współpracy między biorcami a dawcami licencji.

– Po co kategoryzować? Liczy się idea partnerstwa. Działalność Makro od zawsze opierała się na bliskiej współpracy z detalistami. Staramy się wychodzić naprzeciw ich potrzebom – mówi Faruga. – Nasi specjaliści nawet w ciągu jednej rozmowy z właścicielem sklepu niejednokrotnie byli w stanie przekonać go, że współpraca z dużym partnerem to po prostu opłacalna inwestycja.

Zakupy z duszą

Zdaniem Sylweriusza Farugi najważniejszym atutem dawcy licencji powinno być doświadczenie. Makro na jego brak nie narzeka – na polskim rynku działa od 1994 roku.

– Polscy przedsiębiorcy nie zaufają komuś, kto dopiero co pojawił się w mieście i na lewo i prawo rozdaje swoje szyldy. My z naszymi klientami pracujemy od lat. I choć nie zawsze jest różowo, bo rynek się zmienia, to widzą w nas przewidywalnego partnera. Tego zaufania nie da się zbudować, obwarowując się dziesiątkami zapisów w umowach i kar grożących w wypadku ich złamania – mówi Faruga.

Chce, by Odido było biznesowym „samograjem”. Organizmem, w ramach którego biorcy licencji działają w poczuciu wspólnoty, dyskutując o swoich wynikach i wymieniając doświadczenia. I to, co dla operatora najważniejsze – przekonują do współpracy z Makro swoich „niezrzeszonych” kolegów z branży. Między innymi właśnie dzięki tej poczcie pantoflowej do konceptu przystępuje coraz więcej biorców.

Z danych Euromonitor International wynika, że w latach 2009-2011 liczba małych sklepów spożywczych w Polsce zmniejszyła się ze 124 do ok. 114 tys. Drobni gracze są w odwrocie, bo nie wytrzymują konkurencji ze strony dyskontów i hipermarketów. Zdaniem Farugi, polski rynek wcale nie musi upodabniać się do rynków zachodnich, gdzie dzisiaj w niektórych krajach osiedlowych sklepików trzeba ze świecą szukać.

– Internet i hipermarkety powodują, że zakupy produktów spożywczych stały się czynnością bezosobową. A przecież jest mnóstwo ludzi, którzy cenią sobie bezpośredni kontakt ze sprzedawcą i chcą poczuć zapach świeżego chleba przed jego zakupem – mówi Faruga. – Na rynku wciąż jest i powinno być miejsce dla mniejszych sklepów. Jednak by przetrwać, potrzebują silnego partnera.

Grzegorz Morawski

SPIS TREŚCI

http://www.rigpiotrkow.biz.pl/najpierw-wietnam-potem-cash-carry-cz-1/
http://www.rigpiotrkow.biz.pl/najpierw-wietnam-potem-cash-carry-cz-2/
http://www.rigpiotrkow.biz.pl/najpierw-wietnam-potem-cash-carry-cz-3/

Facebook Comments
1 comment

Artykuły użytkownika

Najnowsze

Najczęściej komentowane

Facebook Comments